Etyka ewolucyjna i problem uzasadnienia moralności
Tradycyjnie, a więc do czasu wyjaśnienia przez Darwina celowości organizmów jako wyniku działania doboru naturalnego, panował światopogląd, że życie na Ziemi jest dobrze urządzone przez dobrego stwórcę. Religie podbudowywały i w wielu zacofanych grupach ludzkich nadal podbudowują prymitywną, przedfilozoficzną moralność opartą na bezkrytycznie przyjmowanym założeniu, że zastany porządek świata jest dobry i określa normy ludzkiego postępowania, a źli są ci, którzy się z tego wyłamują. Zdawałoby się jednak, że po odkryciu Darwina w kręgach naukowych i intelektualnych elit taki pogląd powinien zostać raz na zawsze pogrzebany, tym bardziej że po usunięciu sprawstwa dobrego (z definicji) mitycznego stwórcy przyjmowanie zastanego porządku za normę moralną jest sprzeczne z oczywistą dla krytycznego umysłu regułą Hume’a, która mówi, że z tego, co jest, nie można logicznie wyprowadzić tego, co być powinno.
Jednak po zastąpieniu dobrego stwórcy przez dobór naturalny powstał palący problem uzasadnienia moralności – problem, który nie jest do końca rozwiązany nawet obecnie. Pozostała więc wielka luka, którą usiłował zapełnić inicjator etyki ewolucyjnej Herbert Spencer, próbując stworzyć nową moralność przez uzasadnienie jej doborem naturalnym, czyli przeżyciem najlepiej dostosowanego (survival of the fittest), które miało być dobre dlatego, że prowadzi do postępu, a postęp miał być dobry dlatego, że polepsza życie. Był to okrężny powrót do przeddarwinowskiej logiki uzasadnienia moralności zastanym porządkiem, tym razem porządkiem procesu ewolucyjnego, co jest sprzeczne zarówno z poglądami samego Darwina, jak i regułą Hume’a – nie możemy poprawnie uzasadnić moralności jako systemu zobowiązań między jednostkami przewagą selekcyjną i tzw. sukcesem ewolucyjnym.
Etykę Spencera kategorycznie odrzucił wpływowy filozof z Cambridge, George Edward Moore, który uznał dobro za niedefiniowalne i wszelkie próby jego wywodzenia z jakiejkolwiek wiedzy o faktach nazywał „błędem naturalistycznym”. Wywody Moore’a dotyczące wartości były kwestionowane, ale krytyka socjaldarwinizmu Spencera okazała się druzgocąca i na długo rzuciła odium na wszelkie próby stosowania biologii do moralności i etyki, próby odbierane jako niebezpieczna biologizacja etyki, co niestety zahamowało również rozwijane ewolucyjnych wyjaśnień genezy moralności. Dopiero w latach 70. XX w. nową próbę biologizacji etyki podjął na kanwie badań owadów społecznych Edward Osborne Wilson, profesor entomologii z Harvardu, który bezpodstawnie przyjął, że zachowania ludzi i innych ssaków są zdeterminowane podobnie jak u mrówek, a deontologiczne kanony moralności to intuicje etyków powstające pod wpływem ich własnego układu podwzgórzowo-limbicznego (Wilson 1980, s. 287; tłum. A.E.).
Teza ta była i jest nie do utrzymania z wielu powodów, m.in. dlatego, że determinacja zachowania owadów (pomijając nawet specyfikę owadów społecznych, których spokrewnione robotnice tworzą superorganizm) jest zasadniczo różna od motywacji ssaków, u których kora nowa w mniejszym lub większym stopniu umożliwia racjonalną kontrolę zachowań społecznych. Wydaje się też skrajnie nieprawdopodobne, aby krytyczne i analityczne myślenie filozofów moralnych z różnych nurtów etyki było sterowane przez tzw. „wewnętrzne podszepty” (whisperings from within) z ośrodków emocjonalnych narzucających zachowania maksymalizujące sukces rozrodczy, nawet jeżeli to ma często miejsce w spontanicznych zachowaniach przeciętnych sprawców moralnych.
Geneza moralności
Ewolucyjne wyjaśnianie genezy moralności zapoczątkował sam Darwin w dziele O pochodzeniu człowieka (1872), zarysowując imponująco nowoczesny model powstania moralności wraz z jej uzasadnieniem w kategoriach dobrobytu czy dobrostanu nie tylko ludzi, ale wszystkich doznających podmiotów – to właśnie Darwin jest autorem podjętej przez Petera Singera idei postępu moralnego jako poszerzania kręgu etyki (expanding the circle of ethics). Niestety, poziom dziewiętnastowiecznej wiedzy nie pozwalał na potwierdzenie i rozwinięcie tej teorii uważanej wtedy za spekulację służącą jedynie podparciu własnej, wtedy światoburczej teorii ewolucyjnego pochodzenia człowieka od małp, a doktryna behawioryzmu, negująca istnienie, a przynajmniej naukową poznawalność myśli czy stanów umysłu, uniemożliwiła nawet postawienie pytania o ewolucję moralności. Pytanie to zostało postawione na nowo dopiero pod koniec XX w. dzięki rewolucji poznawczej, która objęła psychologię zwierząt (nazywaną obecnie etologią poznawczą), oraz poznawczym (czy po prostu psychologicznym) badaniom zachowań najpierw naczelnych (zapoczątkowanym głównie przez Jane Goodall), a następnie innych ssaków i ostatnio również ptaków (zwłaszcza krukowatych i papug). Badania te, których najbardziej znanym reprezentantem jest obecnie Frans de Waal, przyniosły duży postęp wiedzy w zakresie zdolności, które warunkują i składają się na sprawstwo moralne, być może najbardziej złożony system motywacyjny funkcjonujący tylko u najbardziej wyewoluowanych ssaków i ptaków. System ten jest wynikiem współdziałania empatii, umożliwiającej ocenę doznań innego podmiotu; samoświadomości refleksyjnej, czyli postrzegania siebie jako sprawcy (aktora), co związane jest ze zrozumieniem przyczynowości i umożliwia poczucie odpowiedzialności za wyrządzone krzywdy (lub przysługi) a także powstanie motywacji znanej jako sumienie; oraz poczucia przyzwoitości (fairness), czyli sprawiedliwości w stosunkach bilateralnych (w diadach – jeden podmiot wobec drugiego). Działanie takich wrodzonych motywacji składających się na sprawstwo moralne polega na egzekwowaniu wzajemności i wymaga osobistej znajomości między członkami stosunkowo niewielkiej (w ewolucji ludzkiej 100–150 osób) i względnie stabilnej grupy, co wyjaśnia brak spontanicznej motywacji do działania dla wspólnego dobra w dużo większych grupach (np. wielkich przedsiębiorstwach).
Moralność powstaje i funkcjonuje w grupach i nie stosuje się do jednostek spoza grupy (czyli do outgrupy), które zwykle nie mogą się odwzajemniać, nie można ich do tego zmusić i dlatego z etycznego punktu widzenia są dyskryminowane. Ten przemożny podział na „my” i „oni” prowadzący do wykluczania innych jako obcych jest jednym z etycznie najgorszych obciążeń wyewoluowanej moralności, a mimo to pozostaje nadal szeroko akceptowany, ponieważ jest zauważalny dopiero z punktu widzenia uniwersalizującej refleksji etycznej. I to najlepiej pokazuje znaczenie zrozumienia wyewoluowanej moralności, która z perspektywy etycznej (etyki normatywnej) w całości nie jest ani dobra, ani zła (podobnie jak jej wykonawcy, czyli ludzie): jest ona dobra dla przeciętnych członków grupy, ale zła dla dysydentów. Moralność nie powstała, by czynić dobro, tylko do zintegrowania grupy przez egzekwowanie wzajemności. Im większe zagrożenie, tym ważniejsza jest integracja – jak zauważył Frans de Waal, ewolucja moralności była napędzana przez wojny.
Altruizm
Różne formy wzajemności, czyli mutualizmu, wyewoluowały u wielu społecznych zwierząt znacznie wcześniej niż sprawstwo moralne, i jedna z nich, polegająca na wymianie przysług, została niefortunnie i nielogicznie nazwana altruizmem odwzajemnionym (reciprocal altruism). Jednak samo występowanie wymiany przysług nie wystarcza do wyjaśnienia powstania sprawstwa moralnego, które wymaga poczucia wzajemności. Pierwotnie, czyli u szympansów i dzieci, poczucie to motywuje egzekwowanie wzajemności, czyli sprawiedliwości w diadach, w bilateralnej, pragmatycznej wymianie podarunków i przysług. Natomiast wraz z powstaniem i rozwojem mowy w ewolucji homininów (człowiekowatych) do egzekwowania wzajemności włączyły się osoby trzecie, „wiodący moraliści” (szamani, duchowni, charyzmatyczni przywódcy), którzy artykułują oczekiwania większości w grupie i narzucają przy tym wzorce moralne. Już Darwin wyjaśniał powstanie ludzkiego sprawstwa moralnego jako wynik działania doboru grupowego premiującego altruistyczne zachowania członków dla dobra grupy. Tezę tę potwierdziły modele teoretyczne wykazujące znaczenie kulturowego doboru grupowego dla powstania prawdziwego (a nie „odwzajemnionego”) altruizmu, który polega na poświęcaniu własnych dóbr, ale nie w intencji uzyskania wymiernych korzyści. Prawdziwy altruizm wyewoluował przez nagradzanie działania prospołecznego i karanie działań egoistycznych (a nawet karanie bierności polegającej na niekaraniu działań egoistycznych innych). Nacisk selekcyjny na altruizm zwiększały konflikty międzygrupowe wymagające bezwzględnej lojalności i oddania wobec swoich (patriotyzm) i wrogości wobec obcych (nacjonalizm).
Taki fetyszyzowany przez chrześcijaństwo jako szczyt dobra moralnego ideologiczny altruizm jest wynikiem ewolucyjnej integracji grupy. Niezależnie od motywów altruisty kształtowanych przez ideologię ostateczna etyczna wartość jego zachowania zależy od wartości samej motywującej ideologii. Zdawałoby się, że wolny od ideologii powinien być altruizm motywowany przez empatię, tzn. przez współodczuwanie cierpienia lub przyjemności kogoś innego, ale u człowiekowatych empatia jest kontrolowana przez moralność i łatwo wyłączana w stosunku do obcych. Sprawstwo empatyczne powstało niezależnie u niektórych ssaków i ptaków, przy czym empatyczny altruizm słoni i delfinów wydaje się silniejszy, mniej ograniczony przez przynależność do własnej grupy niż u ludzi. Jak widać, motywacje i skutki zachowań altruistycznych – od empatycznie motywowanego ratowania zwierząt pozostawionych w klatkach na śmierć głodową po akcje samobójczych terrorystów – są dramatycznie różne i odpowiednio różna musi być ich ocena etyczna.
Warto doczytać
- E.O. Wilson, Sociobiology: The Abridged Edition, Cambridge 1980.
Tekst ukazał się w „Filozofuj!” 2023 nr 1 (49), s. 12–15. W pełnej wersji graficznej jest dostępny w pliku PDF.
- Fizyka a doświadczenie potoczne – Andrzej Łukasik - 16 grudnia 2024
- Koncepcja nauki Philipa Kitchera – Anna Starościc - 6 grudnia 2024
- Od Kopernika do kwantowej grawitacji. Debata Kopernikańska w Toruniu - 5 grudnia 2024
Jeden komentarz do „Andrzej Elżanowski: Czym jest etyka ewolucyjna?”
Potomek koczkodana się odezwał. Skoro tak szczycicie się waszym ewolucyjnym rodowodem to wracajcie do buszu skakać po drzewach albo rzucać łajnem
„Moralność powstaje i funkcjonuje w grupach”
To teraz proszę o dowody na te rzekome powstawanie moralności w grupach. Już abstrahując od tego że alturizm to nie moralność