Krzysztof Meissner – Znaczenie tajemnicy w fizyce
Wykład wygłoszony 18 maja 2016 r. na KUL w ramach zorganizowanego przez Instytut Jana Pawła II KUL Konwersatorium Myśli Karola Wojtyły – Jana Pawła II pt. Nauka i technika wobec chrześcijańskiej wizji rzeczywistości.
Latest posts by Andrzej Zykubek (see all)
- Fizyka a doświadczenie potoczne – Andrzej Łukasik - 16 grudnia 2024
- Koncepcja nauki Philipa Kitchera – Anna Starościc - 6 grudnia 2024
- Od Kopernika do kwantowej grawitacji. Debata Kopernikańska w Toruniu - 5 grudnia 2024
3 komentarze do „Krzysztof Meissner – Znaczenie tajemnicy w fizyce”
Świetny wykład!
Nie podzielam tej superlatywnej, acz nad wyraz zwięzłej opinii. Prelegent już na początku wystawia sobie nienajlepsze świadectwo, podpisując się pod nieodpowiedzialną intelektualnie wypowiedzią prof. Staruszkiewicza na temat Oświecenia (por. mój dostępny w sieci komentarz „Fizyk ocenia Oświecenie francuskie”). Główne tezy wykładu zaś opierają się na nieporozumieniach, po części semantycznych.
Po pierwsze, przekonanie o zasadniczej poznawalności świata to nie wynalazek Oświecenia (por. np. agnostycyzm Kanta), lecz pozytywistów, którzy ją ustanowili, dyskwalifikując nierozwiązywalne problemy jako rzekome pseudoproblemy.
Po drugie, znaczenie twierdzenia Goedla jest przeszacowane, gdyż nakłada ono jedynie ograniczenie na formalizację nauki w ramach logiki I rzędu (elementarnej).
Po trzecie, z indeterminizmu mechaniki kwantowej nie wynika żadna niepoznawalność, bo jeśli (jedynej) przyszłości nie ma, to nie ma czegoś, czego miałaby tu dotyczyć niepoznawalność.
Po czwarte w końcu, Tajemnica to nie jest to, co niepoznawalne, lecz to, co niepojęte. Do tego zaś przytoczone wnioski zarówno z teorii „Wielkiego Wybuchu” (horyzont), jak też z indeterminizmu kwantowego, mają się nijak. Dodam, że nie widzę, co akurat tu mają do rzeczy nierówności Bella.
Zapomniałem skomentować jeszcze trzy wątki.
Znaczna część wykładu poświęcona jest zmistyfikowanemu zdaniu sprawy z faktu, że nauka nigdy nie stosowała metodologii naiwnego indukcjonizmu, lecz metodę hipotetyczno-dedukcyjną, a w XX wieku jedynie zdano sobie z tego sprawę. Tu zaś próbuje się wyciągać wniosek o przewadze „namysłu” nad doświadczeniem. Jeśli pod tym względem fizyka współczesna różni się od wcześniejszej, to w znacznej mierze jest to tylko różnica stopnia, a tam, gdzie zachodzi różnica jakościowa polegająca na tolerancji dla teorii, dla których dalecy jesteśmy od odtworzenia nawiązania do doświadczenia, niekoniecznie świadczy ona na korzyść fizyki współczesnej. Sam Prelegent zauważa, że wynika to w znacznej mierze z niewydolności matematyki, co nie przeszkadza mu czynić z tej konieczności cnoty.
Czy rzeczywiście fakt niezmienności praw przyrody to coś tak niepojętego? Jeśli zgodzić się, że prawa wynikają z natury rzeczy, z których zbudowany jest świat, to przecież rzeczy te nie mogą w dowolnym momencie zmieniać swojej natury po uważaniu.
Co do hipotetycznego świata, w którym prawa przyrody byłyby zbyt skomplikowane, by można było je stopniowo poznać przez kolejne przybliżenia, to takiej możliwości faktycznie nie można wykluczyć, ale w takim świecie nie miałby kto o tym dywagować, bo wyewoluowanie istot zdolnych do racjonalnego poznania, o ile nie w ogóle jakichkolwiek istot żywych zdolnych do orientacji w środowisku, byłoby niemożliwe. Nic więc dziwnego, że prof. Meissner dywaguje sobie na jego temat w świecie takim, jaki jest.