Spory moralne. Słowniki społeczne, Tom X

Nie dopracowała się etyka żadnej uniwersalnej metody rozstrzygania sporów moralnych. Choć wymyślono wiele ciekawych sposobów argumentacji etycznej, to również i w tej kwestii istnieje znaczna dowolność polegająca na tym, że jednych określone argumenty przekonują, innych nie. Już Arystoteles wskazywał, że w etyce musimy pożegnać się marzeniem o ścisłości, a już szczególnie takiej, jaka obowiązuje w naukach przyrodniczych. Sądy etyczne dotyczą ludzkiego działania, a ono nie jest do końca przewidywalne. Nie jesteśmy w stanie w stu procentach przewidzieć, jak ktoś się zachowa w danej sytuacji i jaką regułę praktyczną uzna za obowiązujący drogowskaz swojego działania. Sytuacje sporów moralnych mają nierzadko charakter patowy. W związku z tym warto postawić pytanie: czy w etyce chodzi o to, aby kogoś przekonywać i nawracać na swoje poglądy? Czy może powinniśmy poprzestać na nieudolnych próbach zrozumienia bez podejmowania czasem beznadziejnych wysiłków przeciągnięcia interlokutora na swoje stanowisko?

Tajemnicza przyczynowość

W jednym z najbardziej intrygujących fragmentów Traktatu o naturze ludzkiej David Hume stwierdza, że podejmowanie problemów filozoficznych prowadzi często do pogrążenia się w najgłębszych ciemnościach. Choć ten mrok mogą rozproszyć rozrywki życia codziennego, pokroju gry w tryktraka i rozmów z przyjaciółmi, to przejmujące pytanie o przyczyny mojego własnego istnienia nie traci na znaczeniu i domaga się odpowiedzi. Być może podobne refleksje towarzyszyły Immanuelowi Kantowi, gdy wbijał do łuzy stołu bilardowego kolejną bilę i zastanawiał się, czy naprawdę jest tak, że to przyczynowość stanowi podstawowy mechanizm przebiegu tej gry. Dla obu myślicieli przyczynowość okazała się z pewnością wymagającym przeciwnikiem.